Zielona Mila Filmy są różne, jedne zwracają na siebie uwagę niezwykłymi efektami, inne zaskakującą fabułą, a jeszcze inne urzekają widza u sposób niezwykły, wywołując w nim prawdziwie ludzkie emocje. Do takich właśnie filmów należy "Zielona Mila", film który zadomowił się już w naszym rankingu. Scenariusz filmu powstał na podstawie bestsellerowej powieści Stephena Kinga, i jak sam autor stwierdził, jest to najlepsza ekranizacja spośród wszystkich jego książek przeniesionych na duży ekran. Reżyserem obrazu jest Frank Darabont, który pokazał już kunszt swojej pracy wcześniejszym filmem "Skazani na Shawshank", który podobnie jak "Zielona Mila" oparty został na powieści Stephena Kinga.
W przypadku tego filmu nie jest wskazane ujawnianie fabuły, to po prostu trzeba zobaczyć i przeżyć na własnej skórze, toteż ujawnię tylko ogólny zarys ukazywanej historii. Akcja dzieje się w 1935 roku, w bloku śmierci więzienia Cold Mountain, w którym skazani oczekują wykonania wyroku-śmierci na krześle elektrycznym. Milą w więziennym żargonie nazywana jest właśnie cela śmierci, której podłoga w Cold Mountain pokryta była zielonym linoleum-stąd nazwa bloku-Zielona Mila. Naczelnikiem bloku był Paul Edgecomba (Tom Hanks), który sumiennie wykonuje swoje obowiązki, mimo iż jego praca do przyjemnych z całą pewnością nie należy. Choć każda egzekucja była dla niego wstrząsającym przeżyciem, to zawsze jednak wierzył w winę skazanego, i wiedział że tak będzie najlepiej. Paul zawsze dbał aby na mili panował spokój, żeby skazańcom towarzyszył jak najmniejszy stres w ostatnich chwilach ich życia.
Pewnego dnia na zielona milę trafia John Coffey, olbrzymi, potężnie zbudowany murzyn, oskarżony o bestialskie zamordowanie dwóch małych dziewczynek i skazany przez sąd stanowy u Luizjanie na karę śmierci. Wszystkich jednak dziwi jego niezwykła wrażliwość i dobrotliwość. Po raz pierwszy Edgecomb zaczyna wątpić w winę skazanego, i od tej chwili na zielonej mili zaczynają się dziać niezwykłe rzeczy. Jakie? Tego nie zdradzę.
Niezwykłe w tym filmie jest to, że choć nie ma w nim zbyt wielu efektów specjalnych, a większa część akcji dzieje się w jednym miejscu - bloku śmierci - potrafi on dosłownie pochłonąć widza na trzy godziny (bo tyle ten film dokładnie trwa). I mimo iż jest to długi film, to zapewniam że nie pozwala się nudzić. Fabuła balansująca na krawędzi rzeczywistości i fantastyki, wywołuje w nas niezwykle głębokie emocje, dzięki którym wydarzenia zdają się być czymś realnym, prawdziwym. Duży udział w kształtowaniu tych emocji ma wspaniała gra aktorów, którzy naprawdę pokazali tu na co ich stać. Kreowane przez nich postacie są niezwykle ludzkie, i realne. Świetna rola Toma Hanksa w roli szefa bloku E, oraz Michaela Duncana grającego Coffey'a. Świetnie grał również David Morse, którego obsadzono w roli strażnika Brutusa "Brutala" Howella, oraz Douga Hutchisona grającego nielubianego, sadystycznego strażnika Percy'ego, który szantażuje swoich kolegów swoimi znajomościami.
W czasie trzygodzinnego seansu otrzymujemy tak dużą dawkę emocji, że czas ten mija w mgnieniu oka, a my czujemy się jakby oczyszczeni, przeżywamy istne katharsis. Nie są to jednak jak mogą niektórzy pomyśleć sentymentalne zagrania, czy tania gra na uczuciach. Cała niezwykłość "Zielonej Mili" tkwi w tym że są to odczucia proste, intensywne i bardzo prawdziwe. Nikt ich nam nie narzuca, one powstają w nas samych, i dlatego są one tak silne. Opowiadana historia trafia wprost do naszego serca. I dlatego ten film jest tak niezwykły, i tak bardzo go cenię.
Nie był bym sobą gdybym nie wspomniał o muzyce autorstwa Thomasa Newmana, która wspaniale współgra z całością filmu, podkreśla charakter każdej z prezentowanej scen, znacząco pomagając w budowaniu niezwykłej atmosfery filmu. Nie narzuca się, jest cicha i spokojna, taka jaka powinna w tym filmie być. Z muzyką Newmana spotykamy się także m. in. w "American Beauty" oraz "Podaj dalej".
Film "Zielona Mila" z 1999r. dostał nominacje do Oskara w kategoriach: najlepszy film, najlepszy scenariusz adaptowany oraz dla aktora roli drugoplanowej.
Mimo iż moja recenzja nie jest w stanie oddać tego co w tym filmie wspaniałe, bo to jest chyba niemożliwe. Trzeba to po prostu zobaczyć, do czego wszystkich gorąco zachęcam. Zapraszam więc do wypożyczalni i sklepów.
Marcin "Pepsio" Olszak |